piątek, 18 maja 2012

od szpinaku rosna cycki. =)

Nooo nie, nie rosna ;D
ale jest fest zdrowy i przeeeeepyszny.!!! Dlatego dzisiaj kolejna opcja obiadowa z nim w roli glownej =))



PENNE Z CUKINIA, SZPINAKIEM I POMIDORAMI

SKLADNIKI:
- 1 mala cukinia [ok 250g]
- 3 zabki czosnku
- 160g makaronu [penne]
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- 2 sredniej wielkosci pomidory
- 2 duze garsci szpinaku [jesli szpinak mrozony to polowa opakowania]
- 60g startego parmezanu
- sol i swiezo zmielony pieprz

WYKONANIE:
1. Makaron gotujemy al dente.
2. Cukinie myjemy i kroimy w plastry ok 4cm szerokosci i grubosci ok 1cm. Czosnek gnieciemy nozem i drobno kroimy.
3. Na patelni do grillowania, grillujemy cukinie z czosnkiem. Grillowac szybko na duzym ogniu, ok 3-4min. [jesli nie jestesmy w posiadaniu takiej patelni uzywamy zwyklej mocno nagrzanej i bez oleju, czy oliwy]
4. Pomidory parzymy i kroimy w drobna kostke.
5. Jesli szpinak jest swiezy to dodajemy go do gotujacego sie makaronu ok 5min przed odcedzeniem, jesli jest mrozony to wyciagamy go po prostu wczesniej do rozmrozenia i odcedzamy na urszlaku z malymi oczkami.
6. Makaron odcedzamy, a do garnka, ktory nadal stawiamy na wolnym ogniu, wlewamy oliwe. Wsypujemy pomidory i parmezan. Mieszamy.
7. Dodajemy cukinie z czosnkiem. I dalej mieszamy ;) [przed dodaniem cukinie mozna lekko posolic]
8. Do tego dodajemy szpinak, makaron. 
9. Dodajemy sol i pieprz do smaku. Mieszamy wszystko razem.

Podajac na talerzu porcje mozna dodatkowo posypac parmezanem =))


SMACZNEGO.!!!  =D




czwartek, 17 maja 2012

a w maju lubie...


  • 'cokolwiek myslisz - pomysl odwrotnie' - czytac te ksiazke. Paul Arden nie zaszalal z nia za bardzo, umiescil w niej duzo stwierdzen, jeszcze wiecej zdjec i multum podziekowan za wspolprace przy niej na koncu. Ale mnie, tak szczerze, niektore stwierdzenia z tej ksiazki motywuja do innego dzialania. Popycha mnie.


  • 108 koralikow a.k.a. 'malla' - cos w rodzaju tybetanskiego rozanca do odmawiania mantry. Ta, ktora ja odmawiam jest mantra wspolczucia zarazem oczyszczenia. Przynajmniej raz dziennie - zawsze kiedy znajde mozliwosc. Daje mi to dodatkowy wewnetrzny spokoj.


  • niebieski lakier - duzo ich mam, paleta barw tez roznorodna bardzo, a jednak ten w maju przypadl mi szczegolnie.


  • azurkowe high heels - na codzien nie chodze w obcasach, ale te zaczarowaly mnie juz na wystawie sklepowej. Akurat byla wyprzedaz w sklepie Badura, wiec pomyslalam, ze chyba czas nadszedl, aby czasem dopelnic moj wyglad wlasnie nimi.


  • pic wode - duuuuuzo wody. Ale kiedy jestem w domu to tylko z lodem i cytryna. Poza domem z butelki, ale zawsze pamietajac, aby wszystkie butelki przed wyrzuceniem zgniatac ;)



A Ty w maju lubisz...?






wtorek, 15 maja 2012

pod znakiem zakupow. [kosmetyczne]

Z racji, iz ostatnio pozbylam sie kilku produktow, a zamienniki okazaly sie nie do konca trafne udalam sie na kosmetyczne zakupy. Oczywiscie chodzi o kosmetyki pielegnacyjne.

Pierwszym miejscem, gdzie sie udalam bylo moje ulubione Yves Rocher. Maly do tego komentarz, tak wiem, ze Yves Rocher ostatnio probuje wejsc na rynek chinski i wiem, ze konsekwencja tego jest to, ze musza testowac swoje produkty na zwierzetach.
Nooo jesli nie wiecie to w chinach jest taki wymog, ze wszystkie kosmetyki, deterygenty i wszystko co mozliwe ma byc wpierw testowane na zwierzetach zanim zaczna uzywac tego ludzie. Co do YR nie ma nigdzie jeszcze takiej informacji, ze oni zaczeli te testy przeprowadzac, w zwiazku z tym, bo mozliwe, ze jest opcja obejscia tego nakazu, dopoki sie nie dowiem na 100%, ze zaczeli testowac nadal znajduje sie na mojej liscie wolnych kosmetykow.

A teraz wracajac do zakupow - jak juz wczesniej wspominalam zachodzac do YR zawsze wyjdzie sie z promocja. Nigdy nie jest tak, ze sie placi pelna cene za zakupy. A teraz w maju maja promocje '2 w cenie 1'. Wykorzystujac to skusilam sie na balsam do ciala z serii EXPERT REPARATION.


Jest to balsam odbudowujacy do skory bardzo suchej, zawiera maslo karite, mangiferyne, olejek z rzepaku i oczywiscie w 100% roslinna gliceryne. Sloiczek ma pojemnosc 150ml i za to trzeba zaplacic ok 50zl, aczkolwiek jak wspomnialam dzieki majowej promocji YR za ta cene otrzymalam dwa sloiczki. Pachnie po prostu tak, ze przyjemnoscia jest samo nakladanie tego balsamu. Na szczescie zapach nie utrzymuje sie w takim stopniu intensywnosci dlugo, nie oznacza jednak, ze nie zostaje w ogole. Skora lekko pachnie, co dla mnie jest plusem, poniewaz uzywam swojego zapachu i nie chcialabym, aby mieszal mi sie z czymkolwiek innym co stosuje. Jezeli chodzi o konsystencje jest bardzo gesty, a to dlatego, ze ma mocne stezenie tego masla karite. Efekt po zastosowaniu.? Tak tak tak tak tak - moja skora ten balsam chlonela, juz po pierwszym razie jest ona nawilzona, przyjemna w dotyku, uzylam go po wczorajszej kapieli, na noc, a do tej pory skora jest bardzo fajnie nawilzona. 
Nie ma zadnej tlustej powloki na skorze.!!! 
Ten balsam naprawde nawilza, a nie natluszcza. 
Jest jeszcze lzejsza wersja tego kosmetyku, mleczko. Automatycznie jest tansze, mialam wlasnie zamiar wziac te mleczko, ale po kalkulacji i po otrzymaniu informacji jak dziala balsam, zdecydowalam sie jednak na to drugie. Niestety chyba wiecej nie zakupie tego balsamu, bo jak dla mnie za jeden 150ml sloik placic ok 50 zl to jest duzo. Ale skoro jest promocja to warto skorzystac ;))




Nastepne na co sie skusilam w YR to zel myjacy do twarzy. Jak wiecie VICHY juz nie stosuje, chcialam w zamian uzywac zwyklego szarego mydla, ale moja skora kompletnie nie byla z nim kompatybilna. Po umyciu twarzy mydlem bylo uczucie sciagniecia, skora byla strasznie wysuszona, zatem musialam jednak cos zakupic.
Zel jest z serii PURE SYSTEM, gleboko oczyszczajacy do skory mieszanej i tlustej z tendencja do tradziku [niestety mimo wieku, nadal sie z tym borykam]. Zawiera wyciag z miazszu aloesu [oczywiscie z ekologicznych upraw], wyciag z tarczycy i puder z pestek moreli, dzieki ktorym zel jest lekko peelingujacy. Pojemnosc 125ml, koszt 29zl. 
Co moge powiedziec po zastosowaniu.? Uzylam go dopiero wczoraj wieczorem i dzisiaj rano, ale podoba mi sie. Skora jest wygladzona, czuc jak jest oczyszczona, nie wysusza, nie ma efektu sciagania skory. Pachnie przyjemnie. Jesli faktycznie sprawdzi sie po dluzszym stosowaniu to mysle, ze do niego jeszcze wroce. =)


a na koniec - weganski kasek.! 


Plyn do kapieli ORIGINAL SOURCE zakupiony w ROSSMAN'ie. Kosztowal ok 10zl. Kupilam, akurat mango z macadamia, ale jest spory wybor zapachow. Wybralam ten, bo jest malo intensywny, a jesli o srodki myjace do ciala chodzi to takie wlasnie wole. ;) Mimo, iz SLS wysoko na skladzie skora nie jest napieta, ani tez wysuszona, moze jest to efektem tego, ze ten plyn zawiera rowniez olejki. [?] Nie wiem, ale jak za ta cene cos takiego na pewno bede do tego wracac. 
NAJWAZNIEJSZE.!!!!! Plyn nie jest testowany na zwierzetach i jest WEGANSKI =D Naprawde, gorrrraco polecam skorzystac jesli macie dostep do ROSSMAN'a.

Jak dla mnie bomba.!!! ;D






o moja milosci - arbuzie.!


Arbuz - no niby sklada sie w wiekszosci z wody, a mimo to jest taaaaaaki pyszny. Soczysty, gaszacy pragnienie. A do tego jest zdrowym owocem. 

Uwielbiam arbuzy.!!! W okresie wiosenno-letnim kroluja w moim jadlospisie =) Dlatego dzisiejsze sniadanie wlasnie skladalo sie m.in. z arbuza. A oto i one =)



SNIADANIOWY ARBUZ - to danie sklada sie: z arbuza pokropionego octem winnym o smaku truskawkowym i posypanym tartym parmezanem, a do tego ziolowa mozzarella.



arbuzowe czeeesc.!!! =)

sobota, 12 maja 2012

and the winner is...!? =))

Kosmetyki, ktore chcialam oddac i wspominalam o tym tutaj KLIK otrzymuje Karolina ;)







Teraz na tydzien wyjezdzamy, 
w trakcie tego wyjazdu na pewno bede sie odzywac, 
dzielac sie z Wami dobrymi rzeczami.

a-hoj.! ;D

środa, 9 maja 2012

zielone na obiad to.!? SZPINAK.!!!

Dzisiaj daje Wam pyszny przepis na obiad ;))




MAKARON W SOSIE SZPINAKOWO - SMIETANOWYM

SKLADNIKI:
- ok. 4-5 kostek mrozonego szpinaku
- paczka pelnoziarnistego makaronu
- pol lampki bialego wina
- smietanka do zup i sosow [1,5 tudziez 2 filizanki]
- 3 zabki czosnku
- 1 ser plesniowy
- starta galka muszkatalowa
- sol, swiezo zmielony pieprz, oliwa z oliwek

WYKONANIE:
1. Makaron ugotowac w osolonej wodzie z dodatkiem oliwy.
2. W rondelku podsmazyc na oliwe szpinak z czosnkiem.
3. Dodawac stopniowo do szpinaku smietanke. Mieszamy.
4. Powoli dolewamy wino. Nadal mieszamy. ;)
5. Kroimy ser w kostke i wrzucamy do sosu ciagle mieszajac.
6. Do sosu dodajemy sol, pieprz i galke.
7. Makaron odcedzamy i wrzucamy do garnka, w ktorym go gotowalismy.
8. Makaron zalewamy sosem i jeszcze chwile trzymamy na wolnym ogniu ciagle mieszajac.

Danie jest gotowe kiedy sos calkowicie 'oblepi' makaron ;)) Oczywiscie makaron na talerzu mozna jeszcze obsypac startym plesniowym serem, badz parmezanem =)


SMACZNEGO.!!!


a tak poza tym wszystkim.... ;))










Zasada wedlug, ktorej funkcjonuje juz od wielu wielu lat brzmi 
'trzeba ludziom wiecej dawac, niz brac, aby nikomu dluznym nie pozostac'.

Niestety jak to czasem bywa nie zawsze wychodzi mi to dobrze, ludzie czasem nie doceniaja co ode mnie dostaja. Malo tego, zle sie do mnie zabieraja. Staram sie wyzbyc zlosci do innych, choc na pierwszy rzut oka moze tego nie widac ze wzgledu na moja impulsywnosc. Ale ciagle wierze w ludzi, wierze w ich dobro, niezaleznie od tego kim sa. Czy europejczyk, azjata, afroamerykanin - kazdy w sobie ma dobro, tylko niektorzy maja je uspione, gdzies wewnatrz siebie. Trzeba je umiejetnie rozbudzic.



Wczoraj zakupilam moje ulubione 'Wysokie Obcasy' i zaczytalam sie w artykule o Clarissie Pinkoli Estes. Dzisiaj juz w slusznym wieku przysadzista meksykanka, ktora krolowala na liscie bestsellerow 'New York Timesa' przez trzy lata. Jej ksiazka 'Biegnaca z wilkami' zostala przetlumaczona na 28 jezykow. I tak wlasnie zaczytujac sie w tym, gdzie byly oczywiscie przetoczone cytaty z owej ksiazki i relacje ludzi, ktorzy te ksiazke przeczytalo, zadalam sobie pytanie: 'do jasnej anielki.! czemu ja jej jeszcze nie przeczytalam.?' 
i tutaj wlasnie dobra dla mnie rzecz ;) z racji tego, ze niedlugo mam urodziny, a siostra pytala mnie co chcialabym dostac, wyslalam Jej wiadomosc [nie skonczywszy jeszcze artykulu nawet ;)], ze wlasnie chcialabym ta 'biegnaca z wilkami' przeczytac. Siostra na to, ze nie ma problemu, prezent mamy z glowy =) Na pewno, kiedy to zrobie powiem, czy faktycznie moj zapal, aby ja miec byl sluszny.


Nastepna rzecza jaka wyczytalam to byla informacja, ze Katarzyna Kwiatkowska [Szczuka, Janda i Doda z Szymon Majewski Show] jest ateistka. Rzecz moze malo istotna. Ogolnie rozchodzilo sie o to, ze osoby publiczne okreslaly jak powinno brzmiec XI przykazanie. I wlasnie Kwiatkowska stwierdzila 'zyj tak, zeby dekalog nie byl potrzebny', wspominala o rozmowie ze swoja babcia, ktora powiedziala Jej kiedys, ze religia jest potrzebna, bo jest hamulcem dla zlych ludzi, bo przeciez jesli zrobisz cos zle za tym idzie od razu to, ze teraz juz na pewno po smierci cie spotka jakas kara. Poza tym twierdzi, ze miedzy ludzmi jest taka cicha udawana umowa, na zasadzie: ksieza i zakonnice na religii udaja, ze sa przekonani o istnieniu Boga, a my im wierzymy. Przeciez prawie kazdy choc raz mial pewne watpliwosci istnienia. Zaczelam nad tym rozmyslac i moze rzeczywiscie kobieta ma racje. Ale czy nie przestrzegajac dekalogu, a mimo to byc nadal dobrym czlowiekiem oznacza, ze jest sie tak do konca ateista.? Bo w sumie z tym co mowi Katarzyna Kwiatkowska pewnie wiele osob mogloby sie utozsamiac.

Ale jesli chodzi o mnie, ja wole wierzyc w czlowieka. Mimo, ze ludzie bladza, bo wydaje mi sie, ze robia to chyba ze strachu przed swoimi slabosciami. Nalezy sie udoskonalac wewnetrznie, wciaz i wciaz... dazac do bycia dobrym, ale nie dlatego, ze jest taki nakaz, a dlatego, ze czlowiek wolny sam instynktownie powienien wiedziec, ze noz sluzy do krojenia chleba, a nie zabijania innych ludzi.






ha en fin dag.!

niedziela, 6 maja 2012

zawsze piekna ona.

A dzisiaj z racji tego, ze poniedzialek znow cos z serii 'GIRL-POWER'. Chce Wam pokazac, ze kobieta zawsze moze byc piekna. A to jak sie starzejesz zalezy tylko i wylacznie od Ciebie ;) bo to ile masz lat, zalezy od tego na ile sie czujesz. Malo tego z wiekiem coraz bardziej czlowiek zaczyna siebie akceptowac, nabiera dystansu i zwalnia, widzi wszystko z innej perspektywy, inne rzeczy staja sie wazne. Najwiekszym dowodem wlasnie tej samo-akceptacji jest to jak bedziesz zyc =)

Na szczescie niektorzy maja to juz dzis ;) ale wydaje mi sie, ze powodem tego jest odnalezienie wewnetrznego ja.











Wszystkie fotografie sa wziete z bloga poswieconego wlasnie kobietom z wielka moca ;)) ADVANCED  wiecej znajdziecie wlasnie tam. Wszystkie sa piekne i zyja pelna piersia ;D odnajduje sie tam wysmienicie i jestem pewna tego, ze bedac kobieta 50+ bede dazyc, aby byc jedna z nic ;D



kosmetyczneODDAM.! =)

Jak we wczesniejszym poscie wspomnialam, jestem w stanie oddac kosmetyki, ktore zalegaja moje polki. Oczywiscie oddaje je darmowo ;) Powod.? Idac moim nowym postanowieniem zyciowym niestety nie bede korzystac z produktow firm, ktore testuja na zwierzetach. Ale wiem... ze na pewno komus moga sie jeszcze przydac =)

Na szczescie okazalo sie, ze jesli chodzi o moje kosmetyki, ktore stosuje, to nie mam ich wiele do 'pozbycia sie' z listy ;) Niektore udaje mi sie skutecznie konczyc w ramach projektu DENKO. Wszystkie rzeczy, ktore oddaje nadal sa w terminie waznosci.


1. zel do mycia twarzy VICHY NORMADERM - jest go troche ponad polowe.
2. ekspresowa odzywka regeneracyjna w spray'u do wlosow 
farbowanych, pasemek z firmy GLISS KUR - jest 2/3 butelki
3. mleczko do demakijazu GARNIER SKIN NATURALS - polowa opakowania
4. mydlo BAMBINO - 4sztuki
 5. bronzer z serii NATURAL BRONZER+NATURAL MINERALS z firmy RIMMEL
nr025 sun glow - sloneczko nawet nie jest starte, uzylam go kilka razy



Powiem szczerze, ze najlepiej oddalabym je w pakiecie, wiec jesli ktos mialby chec jeszcze je wykorzystac to zostawiajcie swoje maile w komentarzach, a ja w przyszla sobote zrobie losowanie [jesli bedzie chetnych wiecej, niz jedna osoba ;) ]. 





Utwor, ktory dzisiaj jest ze mna:



a-hoj.! =)

nowa droga z koktajlem bananowym na start.

Juz od dlugiego czasu nosilam sie z tym zamiarem, ale powiem szczerze, ze balam sie strasznie tej zmiany. Obawialam sie konsekwencji zdrowotnych za tym niosacych, ze moze zle sie do tego zabiore i moj organizm nie bedzie w stanie normalnie funkcjonowac. Ale postanowione.! Chce z mojej diety wyeliminowac mieso


Wegetarianizm eliminuje spozywanie miesa, ale to nieprawda, ze zabraknie nam potrzebnych skladnikow dla organizmu, ktore sa niezbedne do normalnego zycia. A to dlatego, ze odejmujesz z diety niektore rzeczy, a w zamian za to dokladasz nowe. 


Skad takie postanowienie.? Glowna przyczyna jest to co sie robi zwierzetom, jestesmy na ziemi na rownych prawach, a to my ludzie uwazamy, ze nasza pozycja pozwala na zawlaszczanie sobie wszystkiego i traktowanie innych istot jak przedmioty. 
Tej nocy dla wzmocnienia mojego postanowienia obejrzalam ten film EARTHLINGS [ZIEMIANIE], w calosci jest dostepny na YT. Uswiadamia on w jaki sposob ludzie stali sie potworami dla innych istot. Pokazuje co sie robi ze zwierzetami dla naszych zachcianek, dla naszych tak naprawde WYIMAGINOWANYCH potrzeb. 


Bo wybiega to poza podstawowe potrzeby zyciowe. Ludzie w tym filmie sa przedstawieni jako nazisci, a traktowanie zwierzat porownane jest do holocaustu. Zgadzam sie z tym calkowicie.!!!! 


Troche poczytalam, pozamawialam ksiazki na ten temat, odbylam kilka rozmow z osobami, ktore na diecie wegetarianskiej funkcjonuja od dluzszego czasu. Chociaz ja tak naprawde czerwonego miesa nie jadam juz od ho ho czasu. Z mies jadalam do tej pory drob, no i ryby. Wiec jestem na dobrej drodze.






Z tej okazji dzisiaj na sniadanie [z reszta nie po raz pierwszy ;)] szklanka KOKTAJLU BANANOWEGO.




KOKTAJL BANANOWY


SKLADNIKI:
- 2 banany
- szklanka mleka [250ml]
- lyzeczka miodu
- lyzeczka wiorkow kokosowych


PRZYGOTOWANIE:
1. Banany polamac na mniejsze kawalki dodac lyzeczke miodu.
2. Zalewamy szklanka mleka i blendujemy.
3. Dodajemy lyzeczke wiorkow kokosowych i teraz blendujemy na plynna mase, az pojawia sie na powierzchni pecherzyki powietrza.




Banany sa sycace, miod zapewnia wartosc odzywcza, a kokosy [mimo, iz kokosow nie lubie.] tutaj dodaja lekki aromatyczny smaczek. 


Oczywiscie jesli ktos nie pije normalnego mleka moze dodac mleko sojowe. 








W zwiazku z tym, ze chce isc w mysl cruelty-free bede oddawac kosmetyki, ktore sa wbrew mnie. Oddam za darmo, ale o tym wiecej w nastepnym poscie.

piątek, 4 maja 2012

nadmorski slodki deptak w ogrodku.

Za kazdym razem kiedy je jem w glowie mam tlum ludzi mnie mijajacych. Dzieci, ktorym sie swieca oczka na sam ich widok. I zapach nadmorskiego powietrza przesyconego zielona woda. Gofry, bo o nich mowa kojarza mi sie rowniez z dziecinstwem. Pamietam jak moja siostra je robila, a ja siedzialam obok Niej na taborecie i przygladalam sie jak w gofrownicy te male, smaczne cud-enka rosna ;) 

Az w koncu doroslam i stalam sie domowym specem od robienia gofrow, aby po upieczeniu nie wiotczaly, byly zawsze chrupiace i nie przywieraly do plyty. Niestety choc przepis zacny to sporo jest pracy z tym, aby byly one wlasnie takie idealne. Ale.... ;) znalazlam nowy przepis, wyprobowalam i noooo =) chocby nie wiem jaka to gofrownica byla zawsze wyjda chrupiace z wierzchu i delikatne w srodku. 

Informacja dodatkowa: zeby gofry dobrze wyrosly i nie przyklejaly sie to gofrownica musi miec min 1000W. Ten nowy przepis pozwala jednak uzyskac dobre wafle juz w 750W.




ZAWSZE CHRUPKIE GOFRY

SKLADNIKI:
- 3 jajka
- 5 lyzek oleju
- 2 szklanki mleka
- 2 szklanki maki pszennej

WYKONANIE:
1. Jajka rozdzielic, bialka ubic ze szczypta soli na sztywna piane.
2. Pozostale skladniki wymieszac razem w misce.
3. Dodac piane do masy i starannie polaczyc, wpuszczajac do powstalej masy duzo powietrza.
4. piec w dobrze rozgrzanej gofrownicy.

Przy dwoch pierwszych partiach dobrze jest nasmarowac plyty gofrownicy niewielka iloscia oleju, pozniej juz to nie bedzie konieczne. Wafle beda same bardzo ladnie odchodzic. 

W tej wersji przepisu nie ma cukru. Ja do mojej poprzedniej opcji cukier dodawalam. Ale naprawde to nie jest konieczne, poniewaz dzieki dodatkom - bitej smietanie z owocami, czy cukru pudru idealnie ten smak sie zrownowazy ;) ale co najfajniejsze w tym skoro w ciescie cukru nie ma, automatycznie te gofry staja sie odrobine mniej kaloryczne. Odrobine, odrobine, ale chociaz to dobre =)




A teraz z okazji, ze dzisiaj padal deszcz i to od rana siarczysty taki, sloneczne zdjecia okolo-majowkowe =))








a przegladajac zdjecia, kompletnie nieswiadoma, ze cos 
takiego znalezc moge, ujrzalam ;)




Zastanawiam sie co zrobic, abyscie sie tutaj bardziej aktywni stali. W sumie to aktywni w ogole. POMOCY.!!!! 

wtorek, 1 maja 2012

nadworne posilki.

Pogoda teraz jest niewiarygodnie przyjemna, slonce, blekitne niebo, temperatura rozpieszcza, przy czym wszystko kwitnie, zaczyna sie robic kolorowo - to idealny czas, aby rozpoczac posilkowanie nadworne.

Pamietam, ze jak bylam mala zawsze uwielbialam jesc na dworze, sniadania, obiady - wydawalo mi sie wtedy, ze to pewien rodzaj przygody ;) Mialam ten komfort, ze mieszkalismy w duzym domu ze sporym podworkiem, wiec takie rarytasy byly jak najbardziej wskazane =) z reszta do tej pory lubie sie stolowac na swiezym powietrzu.

A od dzisiaj tradycje nadwornych posilkow przejmuje Jahsiek =)
Zatem godzina ok 7:40 juz z 15stopniowa temperatura wygladala tak ;D










Majowki zaczac czas =) 
z racji tego, ze nie jestesmy wyjazdowi spedzimy ten czas w mysl 'slow life'. Dzien pierwszy: dzialkowo-grillowy meeting. ;)