wtorek, 7 maja 2013

'trenerka wszystkich polek' czyli relacja z warsztatow Chodakowskiej

Pytalam juz wczesniej, czy chcielibyscie, abym kilka slow Wam powiedziala o warsztatach, ktore prowadzila  Ewa Chodakowska, a na ktorych bylam z siostra 13 kwietnia w Gdansku =)
Z racji, ze na liscie przygotowanych postow znajduje sie tez ten pora najwyzsza zrelacjonowac cale wydarzenie.
Chyba nie musze nikomu Ewy Chodakowskiej w ogole przedstawiac ;) a jesli znajdzie sie osoba, ktora nie orientuje sie w Jej temacie oczywiscie odpowiem indywidualnie na kazde pytanie ;)
No to chyba mozna ruszac z tematem konkretniej =)

Hmm... '4h warsztaty z metamorfozy' odbyly sie na sali gimnastycznej szkoly sportowej [?] - tak mi sie wydaje, bowiem nie znam tej szkoly i bylam tam po raz pierwszy. Koszt tych warsztatow wynosil 100pln, rozpoczecie godzina 16:00. Przewidziane byly trzy treningi [z Ewa, Lefteris'em i Tomkiem], spotkanie z dietetykiem, coaching z samorealizacji i podarek firmy Esotiq.
Co do miejsca moge powiedziec tyle, ze za ta kwote to mozna by bylo spodziewac sie czegos lepszego. Jedna szatnia, ktora nie miala szafek tylko wszystko sie wieszalo na haczykach, zero prysznicow, obskurne toalety. Wiele kobiet, bo bylo ich naprawde duuuuuzo przebieralo sie na sali pod scianami. Nie mowie, ze szkola zle, ale chodzi o to, ze warunki byly nie-adekwatne do ceny. Malo tego, mozna by bylo to wszystko przezyc, gdyby nie fakt, ze naglosnienie bylo okropne - osoby bedace z tylu [to wlasnie m.in. ja z siostra, z przodu byly raczej mlode trzpiotki, ktore ruszyly, aby widziec ciagle swoja idolke ;)) bez urazy] kompletnie nic nie slyszaly, tym bardziej nic nie widzialy, musielismy powtarzac za osobami, ktore staly blizej.
Na 'dzien dobry' trening z Ewa. Stala Ona z przodu, wiec jak wyzej pisalam dla nas 'tylnych' bylo to troche klopotliwe. Sam trening fajny, nazwala go TERMINATOR, ale w sumie to byla mieszanka Jej dotychczasowych treningow i nie wykonywalam do tej pory tylko trzech cwiczen. Moja siostra, ktora byla poczatkujaca i nigdy nic nie cwiczyla wytrwala ;) bylo sporo potu, ale zuch dziewczyna dala rade =)
Po treningu bylo kilka slow od Ewy, pstrykanie zdjec, autografy do ksiazki - tylko Lefterisa, bo tak naprawde nie kazda od Niego chciala ten autograf, wiec bylo mniej dziewuszek przy Nim, a Ewa stwierdzila, ze autografy to na drugi dzien w Galerii Baltyckiej, bo teraz to za dlugo bedzie trwalo.





Z racji, ze Ewa pisala ksiazke z Lefteris'em ja chetnie sie do Niego udalam na pogawedke ;)

Nastepnie odbylo sie spotkanie z dietetyk - Magda, nie bylo to spotkanie indywidualne, a raczej na zasadzie wykladu z pytaniami na koniec. To czego sie dowiedzialam opisze w nastepnym poscie. W czasie 'wykladu' dietetyczki oczywiscie wiele dziewczyn bylo bardziej zainteresowana trenerka, a nie informacjami ;) dlatego sama zdecydowala po chwili zniknac z pola widzenia.


tak, tak - ten wianuszek to przy Ewie ;)

moje notatki z 'wykladu' ;)

Teraz czesc, ktora najbardziej mi sie podobala - trening z Lefteris'em. Najlepszy trening jaki mialam do tej pory, posladki plonely jak szalone =) a On jest chyba najsympatyczniejszym trenerem jakiego znam, po kazdym cwiczeniu Jego 'dizaster' wywolywal usmiech na kazdej twarzy mimo ogromnego wysilku i zmeczenia. On chodzil miedzy nami, pokazywal z bliska jak poszczegolne cwiczenie wkonywac. Tutaj siostra, ja z reszta tez, czasem musialysmy na chwilke stanac i zrobic sekundowa przerwe, zeby odsapnac, ale obie sie zgadzamy z opinia, ze to najlepsza czesc warsztatow i ze z checia bysmy sie wybraly na Jego trening jeszcze nie raz =))

10 min odsapniecia i ostatni trening przed nami. Tomek, nowy czlonek zalogi. Jesli mam byc szczera to wiekszosci cwiczen nie wykonalam, bowiem cwiczenia fitness, ktore On zaproponowal sa nie dla mnie. A poza tym chyba juz zmeczenie dalo sie we znaki. Nooo tak intensywny dzien to u mnie dawno nie wystepowal mimo, ze cwicze dosyc sporo - tak mi sie wydaje ;) Tomek jako osoba bardzo spoko, chociaz cialo jak dla mnie za bardzo zrobione, wygladal jak ken - serio serio ;) mi osobiscie nie podobaja sie takie sylwetki mezczyzn. Rowniez staral sie po zaprezentowaniu kazdego cwiczenia chodzic miedzy nami i sprawdzac jak je wykonujemy.

Kolejny punkt to coaching z samorealizacji, tez bardzo fajny czas. Prowadzila go Ewa, polegalo to na psychologicznej wedrowki w siebie. Lezysz na macie, oczy zamykasz i wsluchujesz sie w przyjemny, cieply glos Ewy, ktory Cie prowadzi jak przewodnik po nieodkrytym ladzie. Naprawde daje to do myslenia, ogolnie nigdy nie wierzylam w takie 'dyrdymaly', ale zoskoczylo mnie to prze-ogromnie jaki wplyw moze to miec na czlowieka, te cale przedsiewziecie. 

Na koniec grupowe zdjecia ;) oczywiscie Ewa znowu otoczona wianuszkiem dziewuszek ;) 
Nie wiem z jakiego powodu, ale upominkow, o ktorych wspomnialam wczesniej nie bylo o.O czoort jeden wie co sie stalo, ale taki jest fakt. 

Podsumowujac te warsztaty:
minusy - warunki, realizacja pierwszego treningu [z Ewa] ale sam trening swietny ;), trening z Tomkiem dla mnie nie wypal, brak obiecanych upominkow [nie zeby chodzilo o ten upominek, ale skoro bylo obiecane, zaplacone to slowa powinno sie dotrzymac]

plusy - trening Ewy [cwiczenia] fajny, wyklad dietetyczki na plus rowniez, najbardziej na plus to trening z Lefteris'em i na koniec coaching samorealizacji.

Cale warsztaty zakonczyly sie po godzinie 20:00.


Niektorzy tez pytaja, czy warto kupic ksiazke. Skoro ja mam to co w niej jest i takie tam. Zatem kilka slow na koniec o niej.
Ksiazka zostala napisana przez Ewe i Lefteris'a z konsultacjami pani dietetyk. Zalozeniem ksiazki jest 30 dni, 30 minut, 30 treningow, 30 przepisow. Jest to taki osobisty trener i dietetyk w jednym =)  



Na kazdy dzien, jeszcze przed treningiem, jest motywacja dnia =) nastepnie znajduje sie jadlospis dnia, trening na poszczegolny dzien i miejsce na wlasne notatki. Cwiczenia w treningu sa oznaczone symbolami, a na koncu ksiazki kazde z tych cwiczen jest opisane i jest zdjecie pokazowe jak je wykonywac. Z reszta pokaze Wam przykladowy dzien ;)





Dla mnie ksiazka bardzo fajna, wiele w niej ciekawostek na temat zywienia ;) Chociaz ja zanim zaczne trening to rozpisuje sobie na kartce jakie cwiczenia mam wykonac, ile czasu na nie przeznaczyc, jakie przerwy i ilosc powtorzen - nie pamietam symboli do cwiczen, wiec mi jest tak wygodniej =) ogolnie polecam =)


i na dzisiaj to wszystko co dla Was przygotowalam =)
Jesli macie pytania to oczywiscie wiecie, gdzie mnie znalezc ;)



a-hoj moi Piekni.! 


poniedziałek, 29 kwietnia 2013

czy francuzki kreca hula.?

Czort wie tak naprawde ;) podejrzewam, ze nie maja takiej potrzeby. Za to jednak francuzi wymyslili fajne ciacho, tak naprawde bylo one juz znane w starozytnym Rzymie, ale do dzis jest znane jako 'ciasto francuskie' - zatem musi cos w tym byc =)

I tutaj pora juz na pierwsza z dwoch czesci dzisiejszego wpisu =) niestety nie kazdy bedzie pocieszony, bowiem przepis, ktory za chwilke sie pojawi jest z miesem, ale wydaje mi sie, ze moze byc to dobra przekaska na spotkania towarzyskie [dla tych, ktorzy z miesem nie maja klopotu].




paczuszki francuskie z kurczakiem i szpinakiem

SKLADNIKI:
- pol piersi z kurczaka
- swieze liscie szpinaku
- duza cebula
- porcja ciasta francuskiego [ja kupuje zawsze ciasto francuskie w Biedronce, wystarczy na 6 sztuk]
- ketchup, majonez
- sol, pieprz, ziola prowansalskie
- jedno jajko
- 2 lyz oliwy

PRZYGOTOWANIE:
Z ciasta wykrawamy szesc prostokatow [zostawiajac pasek - bedzie potrzebny ;)]. Pozostawiony pas ciasta kroimy na paseczki o szerokosci ok 6-7mm. Ukladamy je na brzegach prostokatow tworzac jakby ramki. Tak przygotowane czesci smarujemy jajkiem i wkladamy na 15 minut do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. W czasie kiedy paczuszki sie pieka piers kroimy w drobna kostke, doprawiamy sola, pieprzem i wrzucamy na patelnie uprzednio natluszczona oliwa. Cebule siekamy i dorzucamy do podsmazonej piersi. Dosypujemy ziola prowansalskie. Robimy sos majonezowo-ketchupowy.
Upieczone ciasto wyciagamy i odczekujemy chwile, az lekko przestygnie. Po upieczeniu paczki wygladaja tak:

Srodki paczek nalezy delikatnie wyciac. Na dnie smarujemy powstalym sosem, nakladamy piers z cebulka - tyle, ile tak naprawde uwazamy, na wierzch ukladamy swieze liscie szpinaku i przykrywamy wczesniej wykrojonym wierzchem. 

Gotowe.! 


W pierwszej czesci to tyle ;) Natomiast jesli chodzi o ta druga - wrazenia po pierwszym dniu z hula-hop =)
Zdecydowalam sie na zakup hula-hop z masazerem, bowiem coraz czesciej sie spotykalam z opiniami na jego temat. Ma on swietnie wspomagac wysmuklenie, wyrzezbienie tali, hmm.. sie okaze ;) 
Moje kolo zamowilam na Allegro, kosztowalo ok 23PLN. Ma srednice 1m i wazy cos kolo 600g. 


Ma takie oto wypuski [kulki masujace]. 


Kolo jest podzielone na 7 sekwencji i sie je samemu rozklada, tak naprawde jesli gdzies wyjezdzamy na dluzej i chcemy je zabrac to w bardzo prosty sposob mozna te hula-hop rozlozyc i zabrac ze soba =) 

Z tego co czytalam i widzialam na temat hula nalezy je krecic okolo 40min [?], na opakowaniu jest napisane, ze codziennie od 20 do 30 minut wystarczy. Ja teraz krece 20min = 10min w jedna i 10min w druga strone.
Wiadome jest to, ze kazdemu z nas jest latwiej w ktoras tam strone krecic, ale uwierzcie mi, ze strona przeciwna jest do ogarniecia ;) Po pierwszym kreceniu co moglam powiedziec, bylo to z poczatku przyjemne, pozniej bardziej odczuwalne, ale na pewno nie bolesne. Bolec owszem zaczelo, ale dopiero wieczorem tego samego dnia ;) A jak wygladalo cialo po pierwszym razie.? Juz Wam pokazuje ;)



Pierwszy raz krecilam na koszulce, ale mimo to zaczerwienie jest, po pewnym czasie schodzi calkowicie.


Jak wiecie mialam problem malutki z komputerem i ten post mial sie pojawic wczesniej, ale dzieki temu moge sie dodatkowo podzielic wrazeniami po dluzszym trenowaniu z hula. Moga wystapic siniaki, duzo siniakow, widzialam zdjecia innych dziewczyn i powiem szczerze, ze zanim zaczelam krecic bylam juz na to przygotowana, ale... z racji tego, ze ja juz cwicze i miesnie brzucha mam juz stosunkowo wzmocnione to u mnie wystapily - doslownie, dwa siniaki, jeden na prawym biodrze [ten troche wiekszy] i jeden na lewym biodrze ;) Za to wiem, ze u osob poczatkujacych, nie cwiczacych na brzuch w zaden sposob, zasinienia wystepuja w wiekszej ilosci. A jak sie powinno krecic.? Odsylam Was tutaj moi Drodzy - how to HULA-HOP, w prosty sposob pokazane co i jak, jedyne co moge dodac to to, ze powinno sie krecic na spietych miesniach brzucha. 


Nooo to chyba by bylo na tyle w temacie =) aczkolwiek jesli macie jakies pytania, oczywiscie piszcie odpowiem na wszycho co Was interesuje ;)) 



A teraz milego poniedzialku moi Piekni =)

czwartek, 11 kwietnia 2013

matka natura nas kocha i daje co najlepsze. [olej kokosowy.]

Tak, tak... tylko pytanie, czy my potrafimy to wykorzystac.? Oczywiscie w dobrym tego slowa znaczeniu, nie degradujac przy tym srodowiska. Dzisiaj na sztos idzie olej kokosowy. Juz od dawna wiem o jego super wlasciwosciach i kiedys przy okazji, kiedy znajoma go miala pozwolilam sobie kilka razy uzyc i rzeczywiscie czynil cud-a, ale jak to bywa nie rozprawialam o tym zbyt wiele i nigdy nie zdarzylo mi sie go sobie samej kupic. Wszystko jednak do czasu ;) przypomniawszy sobie o tym super - ekstra naturalnym olejowym mazidle [dzieki nissiax83, ktora to lubie sobie posluchac na yT] opowiem Wam dzisiaj ile wspanialosci moze dac nam ten olej.

Jest tego tyle, ze musialam sobie wszystko dokladnie rozpisac w notesiku, aby moc Wam przekazac jak najwiecej informacji. Podzielilam to rowniez na grupy. No to zaczynamy ;)

WSTEP
Tutaj musze Wam powiedziec jaki olej najlepiej stosowac i ktory ja uzywam. Najlepszy jest olej kokosowy spozywczy, dlaczego.? a to dlatego, iz jest on bez zadnych dodatkow, czyli mamy 100% oleju kokosowego. Trzeba przy zakupie zwrocic uwage, aby nie byl on rafinowany, bowiem wlasnie nierafinowany olej zachowuje wszystkie wlasciwosci, ktore daje nam miazsz orzecha kokosa tloczony na zimno. Taki wlasnie tez olej pachnie kokosem, bowiem te rafinowane sa bezzapachowe i lekko zoltawe. Na allegro mozna na spokojnie taki znalezc jesli nie macie w poblizu sklepu ze zdrowa zywnoscia.


Olej kokosowy jest konsystecji... hmm... no mi troche przypomina smalec ;) hehe Ale cud-ownie kokosowo pachnie. Jest to biale, dosyc miekkie mazidlo. Pod wplywem ciepla rozpuszcza sie i wtedy rzeczywiscie mozna go nazwac olejem. Co widac na ponizszym zdjeciu ;) 



CIALO
Olej kokosowy idealnie nadaje sie jako kosmetyk - nie tylko do twarzy, ale i do calego ciala. Ale po kolei. Olej zawiera antyoksydanty, dzieki ktorym zwalcza sie wolne rodniki co daje nam spowolniony proces starzenia, czyli idealnie nadaje sie do skory dojrzalej. Malo tego jest super nawilzaczem, pomaga odbudowac bariere lipidowa, dzieki czemu nie ma mozliwosci, aby skora po jego uzyciu nas swedziala, czy byla taka nieprzyjemnie napieta. Co za tym idzie skora jest wygladzona, odmlodzona, opoznia sie wtedy proces pojawiania zmarszczek.
Ale olej kokosowy nie tylko jest dla skory dojrzalej, a rowniez dla skory z problemami. Dzieki swoim wlasciwosciom pomaga goic rany, wspiera walke z tradzikiem [przy tym akurat dobrze stosowac zewnetrznie, jak i wewnetrznie, czyli po prostu jesc], hamuje pojawianie sie plam na skorze, idealnie nadaje sie na opryszczke, zajady, since. Stosowany jest rowniez w roznych kosmetykach dla skory suchej i pekajacej, czyli czysty olej rowniez mozna do takiego typu skory stosowac.
Fajny jest tez do skorek i paznokci.
Mozna go na spokojnie uzywac go po kapieli, bowiem mimo, iz jest to olej kiedy go dobrze wsmarujemy i chwilke odczekamy to nie pozostawia tlustych plam.

WLOSY
Jesli o wlosy chodzi to olej kokosowy idealnie nadaje sie jako maseczka tudziez serum. Suche, zniszczone, lamliwe, rozdwajajace sie wlosy dzieki regularnemu stosowaniu oleju przestana byc problemem. Olej chroni wlosy przed utrata protein, a dzieki swojej specyficznej budowie wnika w strukture wlosa co poznawala je nawilzyc od wewnatrz, wlosy staja sie miekkie, gladkie, przyjmne w dotyku. A kiedy bedziemy stosowac olej na skore glowy wzmocnimy cebulki, dzieki temu skonczy sie problem wypadania wlosow, nawilzymy skore, zwiekszymy jej ukrwienie. Olej kokosowy pozwoli nam rowniez zwalczyc lupiez. Czyz to nie cud-owne.!? ;))
Mozna go stosowac na cala dlugosc wlosow albo tylko na koncowki i wtedy sie nie bedziemy musieli martwic o rozdwajajace wlosy ;) Uzywamy na 10minut przed myciem glowy, a mozna tez na noc jak kto woli. =)

ZDROWIE
Ha.! dopiero tutaj zobaczycie co ten olej tak naprawde potrafi ;)
Olej kokosowy sklada sie w ponad polowie z kwasu laurynowego i kwasu kaprylowego - oba dzialaja podobnie, ale zapytacie 'no tak se mow, lepiej wytlumacz o co chodzi' no juz, juz ;)) Te kwasy kiedy je spozywamy w naszym organizmie przeradzaja sie w monolauryn, ktory w srodowisku naturalnym znajduje sie jeszcze tylko w mleku matki. To znaczy, ze dziala to antybakteryjnie, antywirusowo, antygrzybicznie. Stosujac go zewnetrznie, badz wewnetrznie wspomagamy nasza naturalna ochrone ogranizmu. Zwalcza infekcje, katar, przeziebienie, grzybice [stop, paznokcia...], egzeme, lagodzi swiad, wysypki, ukaszenie komara juz nie bedzie takie bolesne i dokuczliwe, wspomaga walke z astma, wrzodami, bowiem zwalcza bakterie Helicobacter pyroli, ktore sa za to odpowiedzialne co za tym idzie wspomaga uklad trawienny, pobudza metabolizm. Olej jest dobry jeszcze na bole zeba, oparzenia,  kontuzje, zaparcia.... no moge tak wymieniac i wymieniac. ;D

ODCHUDZANIE
Dokladnie jak czytasz.! Olej kokosowy wspomaga walke z nadmiernymi kilogramami. Dziwne.? Nie wierzysz.? Olej kokosowy jako jeden z nielicznych tluszczy zawiera tluszcze o sredniej dlugosci lancucha weglowego, jasniej mowiac nasz ogranizm po jego przyjeciu nie musi dzielic lancucha weglowego na mniejsze czesci dzieki temu trafia on bezposrednio do komorek i zamienia sie w czysta energie, nie odkladajac sie w ogole w naszej tkance tluszczowej, jest lepiej przyswajalny i trawiony. A ze jego spozywanie jak juz wspomnialam wspomaga przemiane materii to nic tylko go stosowac, a mozna w kuchni zastapic nim maslo, margaryne, swietnie nadaje sie do smazenia w wysokich temperaturach. Potrawy beda zdrowsze i smaczniejsze ;))



Uffff.... to chyba by bylo na tyle ;) Widzicie teraz, ze naprawde matka natura o nas dba.? nie zawsze potrafimy to umiejetnie wykorzystac, ale wszystko ma swoj czas =)

oczywiscie jesli macie dodatkowe pytania to jak najbardziej zapraszam do ich zadawania - postaram sie jak najlepiej na nie odpowiedziec =)



dodatkowo - wspominalam o tym na scianie bloga na FB, ale tutaj tez jeszcze dopowiem, w sobote w trojmiescie odbedzie sie 4H kurs z Ewa Chodakowska i Jej ekipa wspomagajaca ;) wybieram sie tam z moja siostra ;) bedzie dietetyk, trzech trenerow, jesli macie jakies super pytania do Niej co do cwiczen, czy do dietetyka - napiszcie do mnie, ja sobie pozapisuje i zdobede dla Was wszystkie porzadane informacje ;))


na dzisiaj to juz tyle moi Kochani =))
a-hoj.!

wtorek, 2 kwietnia 2013

fitness girl - byc lepsza od siebie.

Nie wiem, czy tylko ja to teraz widze, ale jest bum na bycie fitness girl. Z kazdej strony, gdzie nie zerknac, atakuja nas informacje o nowych sposobach i nowych technikach, cwiczeniach. Mozna zauwazyc, ze coraz wiecej dziewuszek cwiczy. Nie mowie oczywiscie, ze to jest bee, czy potepiam postawe, bowiem sama od ponad poltora miesiaca cwicze. Pytanie tylko dlaczego teraz jest taki nagly wysyp osob zainteresowanych tym sposobem na siebie.? Czy to nie wina ciaglego walczenia o to, aby byc coz blizej idealu.? Jakiego idealu.? Rzecz jasna rozchodzi sie o to czym karmia na media - prasa, telewizja, internet.

Zatem jest kilka mozliwosci... waga, zdrowie, sposob na nude, sposob na zmiane siebie wewnetrznie, uwagi innych osob, najwazniejszy moim zdaniem powod to BRAK SAMOAKCEPTACJI. 
Mozecie od razu zapytac 'to po co ty to robisz? mowisz, ze siebie akceptujesz, a teraz takie rzeczy.' Akceptuje jak najbardziej.! =) Nigdy nie mialam problemu z tym, zeby powiedziec, ze podoba mi sie dziewczyna, ktora nosi plus size, jezeli rzeczywiscie mi sie podobala i tak samo z osoba, ktora jest szczupla. Czasami jednej i drugiej zazdroscilam wygladu - szczerze, niezaleznie, czy byla z kilkoma kilogramami wiecej ode mnie, czy mniej. Kobieta niezaleznie od wagi, jesli jest pewna siebie, dba o swoje cialo i wewnetrzne 'ja' emanuje pieknoscia. I taka wlasnie jest prawda. Dlatego bedac kobieta pomiedzy tymi dwiema grupami nigdy nie mialam za bardzo problemu, ze wygladam jak wygladam. Mi nikt, oprocz samej siebie, nie dyktuje co jest piekne, a co nie i nie sugeruje sie kanonami piekna. Bo one ciagle sie zmieniaja. Aktywnosc fizyczna na pewno jest zdrowa i na pewno tez warto czasem cos takiego porobic, ale wlasnie dla samego siebie. Katowanie sie, aby zaczac sie podobac ludziom nie jest dobrym pomyslem. Chyba, ze ktos chelpi sie w komplementach i podziwianiu swojej osoby. Ale wydaje mi sie, ze jesli robicie dla kogos, a nie dla siebie to nigdy nie jest sie do konca zadowolonym z efektow i te katowanie nie bedzie mialo konca. 

Pewien rosyjski tancerz, ktory de facto jest jednym z najlepszych na swiecie Mikhail Baryshnikov [mozecie, go zobaczyc np w serialu Seks w wielkim miescie, bowiem jest On rowniez aktorem. A tam zagral w ostatnim sezonie ukochanego Carrie - Aleksandra Petrovsky'ego] powiedzial bardzo madre inspirujace slowa:

I do not try to dance better than anyone else. I only try to dance better than myself. 

A dlaczego nie stosowac tego w kazdej mozliwej dziedzinie.? Po prostu traktowac to jak motto zyciowe.? Starac sie byc lepszym od siebie, a nie od innych. Probuje, jasne jest to, ze nie zawsze mi wychodzi. Ale akurat jesli chodzi o bycie fit wlasnie i przedewszystkim cielesna sprawe to tak wlasnie u mnie dziala. Bowiem jesli o moja osobe chodzi zawsze bylam zwiazana jakos z cwiczeniami i aktywnoscia fizyczna. Moja budowa ciala nie jest w zadnym wypadku slim, nawet gdybym sie katowala odchudzaniem nie mam szans, na super szczupla figure, bo raczej mam meska sylwetke - szerokie ramiona, szeroka klatka i miesiste nogi. Bardzo dlugo nie mialam wciecia w talii i nie przeszkadzalo mi to, bo mialam brzuch ktory mi odpowiadal, jedrna skore i bylam zdrowa. Pozniej mialam przerwe baaaardzo dluga, od czasow liceum odpuscilam zwiekszona aktywnosc, pozniej mi sie szczerze nie chcialo, a do tego ciaza i tak wyszlo. Teraz zaczelam cwiczyc z kilku powodow. 

Po 1. z nadmiaru czasu, mam dosc marnowania tych cennych minut, ktore w zyciu mam na siedzenie na kanapie, zwlaszcza, ze pogoda plata nam ciagle figle i nie zawsze moge wyjsc z domu ze wzgledu na syna. To zaczelam robic cos co moge niezaleznie od pogody - a syn czesto mi towarzyszy, mimo iz ma dopiero rok i dziewiec miesiecy zaklada moje buty i podnosci pokracznie nogi tudziez sie kladzie na pleckach i podnosi bioderka jak mama ;)) 
Po 2. dla skory. Aby poprawic jej odzywienie, uelastycznic ja, a przy okazji jesli cellulit mi sie zmiejszy tu czy tam to tylko na plus.
Po 3. cele zdrowotne. Poprawienie kondycji, polepszenie metabolizmu. Nie odklada mi sie dodakowy tluszczyk, bo co musze Wam powiedziec to to, ze nie stosuje zadnej dodatkowej diety, nie odmawiam sobie batonika, czy lampki wina. Co w moim zywieniu sie jeszcze zmienilo.? Chyba sama wielkosc spozywanych porcji, mniej a czesciej. That's all.! ;) 
Po 4. korzysci wyladowania zlej energi. Staram sie treningi traktowac jako terapie na zlosc. W trakcie nie mysle o niczym tylko probuje nadmiar zlych emocji wyrzucic z siebie poprzez wysilek.
Ogolnie robie to dla siebie, a jesli sa jakies z tego profity w postrzeganiu codziennosci, czy czestsze  komplementy od meza to czemu nie.!? =)) ma sie to dla mnie stac sposobem na zycie. 


Co moge powiedziec teraz o samych treningach, czyli kilka slow jak ja to robie i co mi dal teraz ten czas.? 
Jak patrze na siebie w lustrze to roznicy duzej nie widze - moze jedynie w wygladzie brzucha i posladkow. Uda jak spore byly tak sa, ale D. mowi, ze On widzi zmiane i objetosc ud moze i sie nie zmniejszyla, ale tkanka tluszczowa zamienia sie w miesnie co czuc, faktycznie uda sa twardsze, niz byly. To samo sie tyczy ramion. Za to jest bardzo zadowolony z tylka ;) Nie stosuje w ogole wagi, wiec nie wiem, czy mi spadla, bo jak wiadomo miesnie waza wiecej, niz tkanka tluszczowa, a zajmuja mniej miejsca. Jednak sie mierze - co srode rano, przed sniadaniem robie pomiary. W te poltora miesiaca z tali zeszlo ok 4-5cm, z bioder tak samo. Z ud troszke mniej, a z brzucha okolo 9cm. 
Skora jest lepiej napieta - to mi sie podoba =) jest fajniejsza, oczywiscie najbardziej cieszy mnie ten fakt w okolicach brzucha, bo po ciazy jak to po ciazy skora zostawia wiele do zyczenia, mimo to nie moglam narzekac, bo ani jednego rozstepu, a po uzyciu balsamu, czy olejku i tak bylo dobrze - znaczy, ze moglo byc gorzej ;) 
Co mi dalo jeszcze to, ze cwicze - po przypomnieniu sobie poprawnego napinania miesni brzucha podczas wydechu stalo sie to moim nawykiem. Teraz ciagle w zyciu codziennym przy wydychaniu powietrza napinam miesnie, co tak naprawde ciagle zmusza je do pracy. To jest bardzo dobry nawyk.
Treningi staly sie codziennoscia, chce mi sie to po prostu robic. 

Jakie cwiczenia stosuje. Zaczelam od cwiczen z 'trenerka calej polski', czyli Ewa Chodakowska. Jej trening pt 'Skalpel' na poczatku byl dla mnie wyzwaniem. Na trzeci dzien bylo najgorzej, juz mialam odpuscic, ale zmienilam taktyke, powiedzialam sobie Manka powoli. Co za tym poszlo.? Znalazlam na internecie 10 minutowe cwiczenia na wybrane czesci ciala, ktore prowadzi Mel B. Po tygodniu codziennych cwiczen na brzuch, posladki i nogi wczesniej wspomniany 'Skalpel' stal sie prostszy do przejscia. Nie robilam go jednak codziennie, a i wystepuja w nim cwiczenia, ktorych nie moge wykonywac ze wzgledu na polebiona lordoze. Odlozylam go i przejrzalam inne treningi w wykonaniu Ewy. Robilam 'Killer', 'Turbo spalanie'. Po namysle powrocilam do 'Skalpela' eliminujac z niego cw, ktorych nie moge robic, a w zamian dolozylam cwiczenia z Mel - brzuch i posladki. Oczywiscie kazdy trening zaczynam od 5minutowej rozgrzewki [pajace, bieg w miejscu, lyzwiarz itp]. Teraz te cwiczenia wykonuje kazdego dnia. Wstaje, jem sniadanie i po ok godzinie odpoczynku trening. Zajmuje on w sumie niecale poltorej godziny. 
Wiem, ze mozecie powiedziec, ze jestescie super zajeci, tyle do zrobienia, ale uwierzcie mi, jesli sie naprawde chce to mozna wszystko. Zawsze tak mialam, ze im wiecej na glowie to potrafilam sie zmobilizowac do dzialania i plan wykonac, znajdujac tez czas dla siebie. 


Pamietajcie Kochani, ze zmiany sa tylko konieczne jesli Wy tego naprawde chcecie. Jesli ta rewolucja jest dla Was, dla poprawy Waszego zycia to dzialajcie. Nigdy nie robcie czegos wbrew sobie. Warto szukac zrozumienia dla wlasnego 'ja' i dopiero wtedy decydowac czego potrzebujecie. Szczerosc wobec siebie najwazniejsza 'starajcie sie byc lepszym od siebie, a nie od innych'.



Jesli macie pytania, czy sugestie to jak zwykle namawiam Was do odzewu =)
Trzymajcie sie PIEKNI Ludzie.! ;)


PS. Fragment o Baryshnikov'ie zaczerpnelam z bloga Edyty, ktora jest dla mnie wielka inspiracja i pomaga mi w ciaglym doskonaleniu i zrozumieniu mojego 'ja'. Juz raz wspominalam Wam o Jej mocy oddzialywania na mnie. ;)