piątek, 18 stycznia 2013
koniec zaczyna byc poczatkiem.
Przegladajac rozne blogi innych osob, w ktorych jestem zaczytana, zazwyczaj nowy rok zaczynaja z nowymi postanowieniami, porzadkami wewnetrznymi jak i wnetrz, w ktorych przebywaja na codzien.
Jak wiadomo nie bylo mnie tyle czasu tutaj, ze az nie wiem w sumie sama z czym wrocic. Moze dlatego zamiast mowic tak od razu, na pierwszy rzut, co chce zrobic, opisze krotko co do tej pory zrobilam.
Jem ryby - nie moge jakos odpuscic calkowicie wszystkiego, nie potrafie odciac sie od nie-jedzenia ryb. Tlumacze to sobie tym, ze D. nie chce odpuscic w sumie nic. Ciezko jest w domu stosowac system na dwa obiady. Brak czasu, troche szkoda pieniedzy, a do tego brak checi. Bo niby z jakiej racji w moim domu mam robic posilki dla kazdego z osobna.??
Zostalam zona - pod koniec listopada. WOW.! tak naprawde nie przypuszczalam, ze to sie stanie tak szybko. W pazdzierniku D. sie oswiadczyl, a 24. 11. juz powiedzielismy sobie te magiczne 'TAK'
W zwiazku z tym faktem wlasnie, bo oznaczalo to dla mnie rowniez przenisienie sie do innego miasta, mialam multum spraw do ogarniecia. Wszelakie urzedowe sprawunki przeciagaly sie w nieskonczonosc. Do tej pory nie potrafie sie odnalezc w nowym otoczeniu, zmotywowac sie do konstruktywnego dzialania. Jednakze powoli zaczynam wychodzic na prosta. Ale to nastepnym razem... ;)
Urzadzanie mieszkania tak naprawde tez spadlo na nas, jestesmy ciagle na etapie udoskonalania naszego wlasnego M3. Caly czas czegos w nim brakuje, ale staramy sie nie narzekac na tak malo istotne w zyciu rzeczy.
Aaaa co najgorszego mnie na koniec 2012 roku spotkalo.!?
Zgubilam moj magiczny, calkowicie spersonalizowany telefon. Dla mnie to byl KOSZMAR kiedy siegnelam do kieszeni i okazalo sie, ze telefonu w niej nie ma. Obudzila sie wtedy we mnie ta sucza ja - niecierpie tego.
No dobra jak na pierwszy raz po tak dlugiej przerwie chyba wystarczy. Szybko podsumowalam najwazniejsze sprawy i teraz juz uskuteczniac zaczynam nowy material =))
Pe eS: ta koszulka, ktora mam na zdjeciu jest z bambusa. D. dostal ja od wuja z Kanady, a ja umiejetnie ja przejelam. No bo przeciez mowia, ze facet lubi, kiedy kobieta chodzi w jego gornej garderobie - koszulkach ;D
a-hoj.!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Wszystkiego cudownego na nowej drodze życia :*
OdpowiedzUsuńa dziekuje Kochana ;*
Usuń